Przeglądając wczorajszy newsletter Wirtualne Media, natknąłem się na bardzo interesujący news: spółka Call2Action – potentat na polskim rynku digital signage złożyła wniosek o upadłość ugodową. Firma zarządza 4 tysiącami monitorów w sieciach handlowych (z czego ponad 3 tysiące w marketach Tesco) i w ostatnim kwartale dokonała niemałych inwestycji w działania serwisowe sprzętu działającego w punktach. I nie chodzi tu o ekrany,…
– Przepraszam bardzo… tak patrzę na tego maila i nie mogę uwierzyć ile tam Panu wyszło w sumie za całość. Panie Piotrusiu… to chyba trochę dużo jest, nie? Przemyślę to i się odezwę. – Pan Janek zakończył rozmowę i odłożył słuchawkę. Nie był wściekły, czy nawet zły – raczej: zdezorientowany. Właśnie przeczytał maila ode mnie, w którym wysłałem mu ofertę…
Jakiś czas temu odbyłem taką oto ciekawą rozmowę z Pewnym Panem – powiedzmy, że był to Pan Janek : – Ale wie Pan co? Tutaj kolega obok w sklepie kupił sobie w Mediamarkcie taką fajną plazmę, 40 cali za 1300 złotych! To dlaczego mi Pan każe kupować coś za dwa-i-pół? – Cóż, zacznijmy od tego, że kolega kupił telewizor, a…
No właśnie – Point of… co? Do tej pory, mówiąc o digital signage, mieliśmy na myśli przede wszystkim Point of Sale (Point of Purchase w USA) – Punkt Sprzedaży / Punkt Zakupu: miejsce, w którym finalizowane są transakcje kupna-sprzedaży. Miejsca, w którym – wg różnych badań – zapada aż do 70% decyzji zakupowych. Z takimi miejscami właśnie utożsamiane były sieci i…
OK, może nie jest to przykład typowego lub raczej – standardowego – Digital Signage, ale jest to z pewnością coś, co ostatnio przykuło moją uwagę. Przez dwa tygodnie sierpnia Tesco testowało nową usługę związaną z wirtualnymi zakupami w wersji mobilnej (M-commerce).